czwartek, 26 grudnia 2013

Pewnej nocy, w pewnym mieście...

     Pies przechadza się spokojnie ciemną, mokrą uliczką. Z daleka przed nim majaczy mrugająca uliczna lampa. Zwierzę węszy przy budynkach i śmietnikach - przez cały dzień czarne psisko włóczy się wygłodniałe po mieście. Wyczuwa coś i wchodzi w wąską, prostopadłą do uliczki, ciasną szczelinę między domami.


                                         
     Kobieta bardzo późno wraca dziś z pracy. Wzięła nadgodziny, bo jej konto bankowe i portfel stają się coraz bardziej puste z miesiąca na miesiąc, podczas czynsz z miesiąca na miesiąc rośnie. Cóż... Takie czasy.
     Jej dom jest tuż za rogiem - musi tylko przejść przez ciemną uliczkę. Nienawidzi tędy chodzić po zmroku, no ale co niby ma zrobić? Skręca za latarnią i wchodzi w mroczną alejkę. Przed sobą widzi czarnego, wychudzonego psa. "Pożal się, drogi Boże", pomyślała przechodząc obok znikającego w szczelinie kundla.
     Do domu ma jeszcze tylko parę kroków, gdy nagle słyszy rozrywające serce skamlenie, a potem głuchy łoskot.
     Kobieta kłóci się ze sobą. Zobaczyć co mu się stało, czy lepiej zostawić tę uliczkę za sobą? Biedne psisko... Biedna ja w nieoświetlonej, niebezpiecznej uliczce!
     Wchodzi do mieszkania i zamyka się w nim na wszystkie spusty.

     Pies przechadza się spokojnie ciemną, mokrą uliczką. Z daleka przed nim majaczy mrugająca uliczna lampa. Zwierzę węszy przy budynkach i śmietnikach - przez cały dzień bure psisko włóczy się wygłodniałe po mieście. Wyczuwa coś i wchodzi w wąską, prostopadłą do uliczki, ciasną szczelinę między domami.

     "Jeżeli nie dostanę podwyżki i będę musiała codziennie tędy chodzić, to chyba szlag najjaśniejszy trafi moją psychikę! To dopiero drugi dzień, a mnie już dopada szaleństwo!". Kobieta ponownie skręca w uliczkę, gorączkowo szukając w torebce kluchy do mieszkania. Zatrzymuje się, żeby się nie przewrócić idąc z głową w torebce. Słyszy kroki, więc szybko podnosi wzrok i omiata nim wszystko wokół siebie. Widzi psa. Czy to ten sam co wczoraj? Nic mu nie jest? Nie. To nie on. Ten jest jaśniejszy. Bury, nie czarny.
     Kobieta zanjduje klucze, przechodząc obok znikającego w szczelinie kundla.
     Do domu ma jeszcze tylko parę kroków, gdy nagle słyszy rozrywające serce skamlenie, a potem głuchy łoskot. Tym razem bez wahania kieruje się do miejsca, w którym zniknęło psisko. Wchodzi zza rogu w wąską szczelinę, skąd dobiegło wcześniej wycie zwierzęcia... I serce podskakuje jej do gardła z przerażenia. Widzi...

Ciąg dalszy nastąpi...
   

2 komentarze:

  1. Wow! Intrygujące ;D Zauważyłam, że polubiłaś zwrot c. d. n. :)
    ,,stają się coraz bardziej puste" - przymiotnik ,,puste" nie stopniuje się - - jak coś jest puste, to jest puste i kropka, nie może być takie mniej lub bardziej (przepraszam, ale mam syndrom córeczki polonistki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, uwielbiam używać "ciąg dalszy nastąpi" ;*. A co do "pusty" - moje opowiadania są jedyne w swoim rodzaju, oryginalne i niepowtarzalne! W ich świecie wszystko może się zdarzyć (mam tu na myśli np. złośliwą szklankę, która jest "bardziej pusta" od koleżanki xD).
      A tak na serio - dzięki za szczere słowa krytyki! Mam tylko nadzieję, że popełniony przeze mnie błąd nie schrzani mi blogowej reputacji xD.
      Poprawię przy najbliższej okazji :).

      Usuń