czwartek, 11 lipca 2013

Inforrrmacja #5 - Wyjazd

Drodzy Czytelnicy!
Informuję, iż przez 3 kolejne dni od dzisiaj (tj. 11 lipca 2013) blog nie będzie pielęgnowany, ponieważ wyjeżdżam na małe wakacje ;). Nie, nie rońcie łez! Naprawdę nie trzeba, przecież za kilka dni wracam :D xP. Tak wię, życzę Wam ciekawego i pełnego wrażeń wakacyjnego weekendu! :)

Kasia

Biel - część 4.

     Patrzę na wibrujący na stole kuchennym telefon. Plotkary już się do mnie dobijają. Na szczęście znajduję sobie niezwykle twórcze zajęcie, by nie myśleć o znajomych, mianowicie - upuszczanie na blat widelca. Lubię dźwięk ocierającego się o grube szkło metalu. Podnoszę jakże niebezpieczny sztuciec i powtarzam czynność w nieskończoność. W końcu przestaję, bo martwi mnie bezczynnie sterczenie przy oknie mojego najlepszego przyjaciela. Radek stoi opierając się o blat kuchenny i zgarbiony wbija wzrok w leżące w cieniu ciało mojego taty już chyba z pół godziny. Niezły jest. Cały czas spokojnie oddycha. Nie drga mu nawet jeden mięsięń.
     Radek odwraca się tyłem do okna i spuszcza głowę, nadal podtrzymując się blatu. Naprawdę, spodziewałam się innej reakcji z jego strony. Jestem trochę rozczarowana. Chłopak nagle podnosi głowę i, nie patrząc mi w oczy, mówi:
     - Flawio...
     - Nie nazywaj mnie tak! - warczę. Znaczy się, to miał być tylko warkot, ale chyba krzyknęłam. Nie chyba. Na pewno. Och... Jestem ciut rozdrażniona sytuacją.
     W ogóle po co on tu przylazł? Kazałam mu? Kazałam mu czekać na mnie u siebie około osiemnastej. I co?
     Radek bierze głęboki wdech i mam wrażenie, że zaraz zachłyśnie się powietrzem. Potem słabo maskuje westchnięcie.
     - Basiu. - znów słyszę głębszy wdech i przełykaną głośno ślinę.
     Rozluźniam się na krześle i nagle całe rozdrażnienie ze mnie ulatuje. Jak miło, że chociaż jedna jedyna osoba pamięta moje prośby. Odpowiadam mu łagodnie:
     - Słucham cię.
     Moja próba patrzenia mu w twarz zostaje udaremniona, gdyż on w ułamku sekundy znowu stoi przodem do okna i patrzy na prowizoryczny grób usypany pod młodą wierzbą. Taak, kulturalna rozmowa kolegów - gadaj do pleców. Może ci odpowiedzą.
     On milczy. Przez to tykanie zegara wydaje się głośniejsze i ponownie wytrąca mnie z równowagi. Kolejne nieme sekundy. Chyba zaraz wybuchnę.
     - Po coś tu przylazł? - pytam ostro. Radek nie raczy nawet dać znaku, że mnie w ogóle usłyszał i już kompletnie tracę nad sobą kontrolę. - Miałeś na mnie czekać u siebie w domu, do cholery!
     Odwraca się i mówi łagodnie:
     - Czekałem. - tylko tyle. Jego świdrujący wzrok wbija się w moje oczy tak, że niemal czuję ból. Mam wrażenie, że powieki mi puchną, a oczy się czerwienią. Jak on to robi? Nie zdążam znowu podnieść na Radka głosu, bo on odpowiada na moje niewykrzyczane jeszcze pytanie: - Czy spojrzałaś na zegarek? Czekałem z półtorej godziny. - Gestem dłoni pokazuje mi zegar naścienny, którego tak nie znoszę.
     Zamykam na ułamek sekundy oczy i wzdycham.
     - W takim razie powiedz mi, która jest godzina?
     - Jest za dwadzieścia trzy dziewiąta.
     Niedowierzając szybko kieruję wzrok na zegar. Faktycznie. A ja tak go skrzyczałam! Jestem okropna...
     - Czekałem na ciebie tak długo, że trochę się zaniepokoiłem. Dzwoniłem, nie odbierałaś, więc przyszedłem. - Radek nie patrzy na mnie, tylko na zegar.
     Szybko sięgam po komórkę. Siedem nieodebranych połączeń. Trzy od "koleżanek" i cztery od Radka. Jestem jędzą. Tak na niego "naszczekałam", a on się po prostu martwił. Mój jedyny prawdziwy przyjaciel, a ja... Patrzę na Radka. Podchodzę do niego i mocno przytulam. On jest chyba zaskoczony, bo niepewnie mnie obejmuje.
     - Tak cię przepraszam! - szepczę do niego, ściskając jeszcze mocniej. Potem go puszczam. - Gdybym wiedziała, że ty... Po prostu przepraszam. Nie będę już biadoliła. Musisz mi pomóc.
     Zaciągam go na tył podwórka i pozwalam oswoić się z niecodziennym widokiem zwłok. Obserwuję jego reakcję. 
     Wdech.
     Wydech.
     Mrugnięcie.
     Potarcie dłonią karku.
     Wdech.
     Wydech.
     Westchnięcie.
     Spojrzenie na mnie.
     Radek podchodzi do mnie. Jest ode mnie wyższy prawie o głowę i zawsze mnie to zaskakuje, bo jestem od niego starsza o dwa lata. Ja chodzę do trzeciej gimnazjum, on do drugiej. Tyle, że poszedł rok wcześniej do szkoły.
     Radek wkłada ręce do kieszeni, wzdycha, po czym pyta zaskakująco twardo:
     - Co tu się stało?
     
     Teraz, kiedy słońce zaszło, jest dużo łatwiej kopać taki głęboki dół. Nie plącze się nad głową tyle robactwa. A przede wszystkim mam kogoś do pomocy.



Dzisiaj taki troszkę dłuższy post, bo zdecydowałam, że do końca lipca raczej nic nie dodam, bo nikt (tak myślę) nie będzie miał ochoty wchodzić na bloga. Teraz trzeba korzystać z ładnej pogody, póki jest! :)


Kasia

poniedziałek, 8 lipca 2013

Inforrrmacja #4 - Przedstawiam Zacnego Szkieletorka!

Witajcie! Nową "maskotką" Kryminałków zostaje... Zacny Szkieletorek! Możecie go zobaczyć na moim blogu po prawej stronie, pod listą obserwatorów.

Zacny Szkieletorek
Podstawowe informacje:
Imię: Zacny Szkieletorek
Data "urodzenia": 8 lipca 2013, około godziny 11:38.
Dokładne miejsce urodzenia: program GIMP 2.8 w laptopie na biurku w moim pokoju
Zawód: Ulubieniec Kryminałków :)

Mam nadzieję, że Szkieletorek przypadnie Wam do gustu :)

Kasia

PS Jeszcze jedno: znowu zmieniłam wystrój bloga. Jak mówiłam, ja bardzo szybko się nudzę :). A chociaż ładny, czy poprzednie były lepsze?

czwartek, 4 lipca 2013

Inforrrmacja #3 - 100 wyświetleń

Bardzo wszystkim dziękuję za te wejścia. Mam nadzieję, że dobiję 1000, a potem 10.000! Jestem ogromnie wdzięczna!

Komunikat: niedługo na blogu pojawi się czwarta część Bieli!
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję!

Kasia