Leżała w śniegu. jej włosy pokryte były już szadzią i wyglądały, jakby utkano je z samego śniegu. Oczy miała otwarte, skórę siną. Okryta była białą, ciężko pokrwawioną szatą, ale nie była ranna. Jej palce były tak skostniałe i przez to kruche, że ledwie trzymały się reszty ręki, kiedy medycy badali na miejscu przyczynę zgonu.
Wtedy właśnie, jeden z ratowników znalazł coś w jej dłoni...
Zwinięty kawałek papieru.
Przyprowadźcie do mnie Ka...
Ostatnie litera były koślawe i jakby chciało się przeczytać tylko te parę liter, nie dałoby się ich rozszyfrować. To wyglądało, jakby ktoś się śpieszył i na prędce musiał kończyć pisać ostatnie słowo. Jednak z resztą wyrazu te dwie litery tworzyły w końcu spójne, dające się do przeczytania zdanie:
Przyprowadźcie do mnie Kaja
Ale to było tylko przedstawienie.
Ekipa ratowników próbowała wziąć ciało do analizy, ale z nieznanego powodu ciała nie dało się podnieść. Zupełnie, jakby im na to nie pozwalało.
Kiedy lekarze bezsilnie próbowali przenieść zwłoki na nosze, a potem do ambulansu i kostnicy, stało się coś nieprawdopodobnego. Kobieta - nieżyjąca przynajmniej od kilku dni, jak stwierdzili medycy - uśmiechnęła się. Uśmiechnęła się, ale szyderczo, kpiąco. Jakby wyśmiewała ratowników. Uniosła skostniełe palce do najbliżej stojącej przy niej osoby, a potem...
... Potem była ciemność.
CIĄG DALSZY NASTĄPI (aaaaaaa, zawsze chciałam to napisać! :D)
***************************************************************
Aaaaaaaaaaaa! I jak Wam się podoba! Bo ja jestem z siebie dumna xd.
Kasia
CIĄG DALSZY NASTĄPI (aaaaaaa, zawsze chciałam to napisać! :D)
***************************************************************
Aaaaaaaaaaaa! I jak Wam się podoba! Bo ja jestem z siebie dumna xd.
Kasia